Jak zrównoważyć darmowy i płatny content z korzyścią dla SEO

Przez lata witryny które chowały główną część contentu przed czytelnikami, którzy nie zapłacili za dostęp do nich, miały problem z pozycjonowaniem w wynikach wyszukiwania. Wiele osób zajmujących się SEO zapomina, że Google nie polega na słowach kluczowych, backlinkach i strukturze stron, ale na dostarczaniu odpowiednich wyników wyszukiwania użytkownikom.

Nic dziwnego, że Google niechętnie kieruje odbiorców na strony z płatnym contentem. Przecież jeśli użytkownik nie ma do danej treści dostępu, jest ona dla niego bez wartości. Jest to szczególnie ważne w przypadku, jeśli podobny content można znaleźć u konkurencji. Oczywiście istnieją możliwości na poprawienie sytuacji strony z płatnym contentem w wynikach wyszukiwania. Należy jednak odpowiednio zoptymalizować stronę.

Problem płatnego contentu

Google otwarcie mówi, że ukrywanie treści za paywallem nie leży w interesie użytkowników, stąd słabsza pozycja w wyszukiwarce. Istnieją dwa rodzaje paywallów: totalna blokada, jak ma to miejsce w przypadku treści Times of London, lub częściowa, jak w przypadku New York Times.

To drugie rozwiązanie ma znacznie większy sens. Według danych zebranych przez SEMrush, w Wielkiej Brytanii Times of London ma 4 razy mniejszą widoczność w wynikach wyszukiwania niż New York Times. Powinno to dać do myślenia osobom chcącym całkowicie ograniczać dostęp do treści na stronie.

Bezpłatne wycinki postów

Jednym z rozwiązań problemu płatnej treści jest udostępnianie wszystkim użytkownikom części contentu, wycinków z artykułów czy streszczeń. W ten sposób można częściowo rozwiązać problem braku dostępu do treści. Rozwiązanie to działa dobrze jedynie gdy konkurencja działa podobnie. W przeciwnym wypadku użytkownicy będą migrować w miejsca, gdzie podobny content jest dostępny za darmo.

Pierwsze kliknięcie gratis

Google wprowadziło funkcję First Click Free, dzięki czemu użytkownicy przechodzący do artykułu bezpośrednio z wyszukiwarki mogą przeczytać dany artykuł za darmo, nawet jeśli normalnie jest on schowany za paywallem. Blokada uruchamia się dopiero po próbie przejścia w inną część strony.

Wielu twórców nie zgadzało się z podejściem Google, które oferowało pięć darmowych kliknięć. Napór wielu stron z płatnymi subskrypcjami zmusił Google do ograniczenia darmowej treści do trzech kliknięć dziennie.

Balans między darmowym a płatnym contentem

Jak pokazał przykład New York Times (oraz innych stron działających na podobnej zasadzie), posiadanie odpowiedniej równowagi między darmowym a płatnym contentem znacznie pomaga w osiągnięciu widoczności w wynikach wyszukiwania.

Sam darmowy content nie przekona użytkownika do przejścia na płatną subskrypcję, musi on zadowalać jego potrzeby oraz dostarczać jakąś wartość. To właśnie wartość dodana jest istotna dla Google, i to właśnie ona pozwoli stronie lepiej się wypozycjonować.

Kontrargumentem dla tej strategii jest możliwość pojawienia się użytkowników, którzy nie będą chcieli zapłacić za subskrypcję, będą jedynie korzystać z darmowej treści. Ale czy to naprawdę jest problemem?

Oczywiście, może Ci się wydawać, że oddajesz swoją pracę za darmo, ale w ten sposób ściągasz większy ruch na stronę, dzięki czemu możesz pozycjonować witrynę w wynikach wyszukiwania. Istnieje również szansa, że odsetek czytelników darmowej treści zdecyduje się na przejście na wersję płatną. Mogą to być osoby, które nigdy by się na to nie zdecydowały, gdyby cała treść na Twojej stronie była płatna.

Tags: , , ,